sobota, 2 listopada 2013

Halloween

Wybaczcie, że nie opublikowalam Halloweenowego posta wczoraj ale nie chcialam wam zakłócać zadumy i refleksji, jaka zapewne was ogarnęła podczas odwiedzania zmarłych, bądź wspominania. 

Całe życie, chciałam zobaczyć jak wygląda to pogańskie święto za granicą. Wiadomo, w Polsce bawią się głównie dorośli oraz ich niespełnione fantazje z dzieciństwa. Pewnie, gdyby jakieś dziecko zaczęlo chodzić w przebraniu po bloku, pukać do wszystkich drzwi i krzyczeć: trick -or- treat, zostałoby w brutalny sposób uświadomione, jakim jest poganinem, szarlatanem, pomiotem diabelskim i, że ma wypi...lać, bo inaczej wezwana zostanie matka delikwenta.
W Anglii zaś, zabawa jest nastawiona głównie na dzieci. Dorośli obkupują sklepy ze słodyczy, dynie schodzą w tonach, a nad przebraniem myśli się już miesiac wcześniej. W zeszłym roku postąpiliśmy jak typowi Polacy, olaliśmy ich zabobonne święto, a dzieci były odprawiane z kwitkiem. Dobrze, że im wogóle otwieraliśmy drzwi, bo sporo osób tego wogóle nie robi. Ale nigdy nie zapomne Ślicznego chłopaczka (lat ok 8), który na wieść, że cukierków brak, zapytał czy w takim razie dostanie buziaka. Miło mi się zrobiło jak cholera. Buziaka nie dostał, żałuje tego do dziś (ja, nie on):).
W tym roku postanowiłam, że będzie inaczej. Kupiliśmy troche słodyczy, strój dla Domisia, swój strój skompletowałam w ciuchlandzie (koszula nocna), oraz funciaku ( wszystko za funta, peruka, farby do ciała) i byliśmy gotowi na przyjęcie gości.
Popełniłam tylko kilka błędów. 
Po pierwsze; pomalowałam sie już o 16-tej, potem musiałam chodzić  tą "ciężką" tapetą przez długi czas. Takie troche ps.  wiem, że jestem za duża dzidzia na takie zabawy ale uwielbiam się tak wygłupiać.
Po drugie; nie przewidziałam, że syn tak się mnie wystraszy, że musiałam wyjść z pokoju, w którym przebywał z babcią. Definitywnie, trzeba było większość charakteryzacji zmyć. Nie dało to zbyt wiele, bo do konca wieczoru, D. mi nie ufał. Patrzył sie na mnie dziwnie, a jak się już całkowicie zmyłam to aż skakał z radości.
Po za tym, trzeba brać pod uwagę jakiś silny środek do mycia ciała. Pomimo tego, że farbki były przystosowane, to do dzis nie mogę domyć rą i wyglądam jakbym wpadła w sadze.

Nie pytajcie się mnie za co byłam przebrana, nie mam pojęcia. Wersji było kilka: dziewczynka z "krzyku" albo "klątwy", Zombie, duch i nie wiem co jeszcze. Domiś zaś był kulturalnie ubrany za pumpkin boya:). Teraz strój służy mu jako piżamka.
Przejdźmy do sedna. Około godziny 19-ej, pierwszy dzwonek zadzwonił do drzwi. Z aparatem i miską słodyczy podleciałam i otworzyłamz uśmiechem na pół gęby. Wilkołam i wampiro-trup, sąsiedzi. Biedne dzieciaczki, ledwo co wydusiły z siebie: cukierek albo psikus, wzięły po jednym cukierku i już chciały uciekać ale zaproponowałam im, żeby wzięły więcej. No dobra, jeszcze po jednym. Ja szok, no bo w filmach dzieciaki rzucały się na słodycze jakby nigdy ich nie widziały,a  tu KULTURA. Pomyślałam, że może nieśmiałe, zapytałam się rodziców stojących w pobliżu, czy mogę zrobić zdjęcie i papa.
Potem była grupka słodkich murzynek, te już były bardziej śmiałe, a słychać je było na całej ulicy. Ale też wzięły po jednym cukierku i musiałam proponować więcej. 
Następnie trzech domorosłych chlopaków, fajnie ustawiali się do zdjeć (jak na złość lampa nie chciala sie włączyć),a opiekunka zadowolona stała i obserwowala z dumą.
Na końcu, zaszła do nas dziewczynka, Szkoda mi jej było, bo sama chodziła po domach (tylko z mamą), a keidy pochwaliłam jej kostium, to zaczęła mi coś smutno na jego temat opowiadać. nic nie zrozumiałam, palnęłam glupa, ze no szkoda, pokiwalam glową i się pożegnałam.
Tak, wszytskie dzieci były z opiekunkami, wszytskie brały po jednym słodyczu i wszytskie były miłe i kulturalne. Aż sobie przypominam, jak w Polsce bywałam za młodu na jakiś festynach, czy innych imprezach i kiedy były darmowe cukierki, to w pięć minut znikały. A im więcej zostawąło w garściach tym lepiej. Co niektórzy pchali garściami, do złożonej w kieszeń bluzy. Co by nie było, też lepsza nie bylam i brałam ile wlezie. Oczywiście do czasu, aż zrozumiałam, ze nie wypada i trzeba oddać mlodszym.
Co do imprez dorośłych, to chciałabym to zobaczyc, niestety nie uda nam sie, bo zaraz jedziemy zaznajomić Domisia z małym K. (4 msc młodszy, ale jestem ciekawa jego reakcji),a  potem mamy mała urodzinową uroczystość. Ale jednego jestem pewna, "Halloween, jest dniem, kiedy każda dzi..ka może się za nią przebrać i  nikt nie będzie miał do niej o to pretensji", cytat z filmu, być może nie dosłowny. Buziaczki. Miłego długiego weekendu wam życzę:).

pumpkin boy


krok po kroku





u sąsiadów






po zmyciu, dziecko toleruja mame:)

D, też dorwał sie do słydyczy





male potwory:)





5 komentarzy:

  1. Makijaz wyszedl ci zawodowy:) Fajnie sie Ciebie czyta choc szkoda ze rzdko piszesz o sprawach zwiazanych z zyciem w Anglii. Ja dopiero zaczelam swoja emigracje a z bloga wnioskuje ( moze blednie ) ze mieszkaja tam tez Twoi rodzice lub Twojego partnera. Czy nie wiesz przypadkiem czy na przyklad jak ja pracuje a chcialabym tu sciagnac mame to czy moge ja dopisac do mojego ubezpieczenia zeby mogla korzystac z opieki medycznej? ona juz jest na emeryturze. Jak wiesz cos na ten temat lub znasz jakies strony gdzie moge sie cos dowiedziec na ten temat to bede wdzieczna za informacje:)
    pozdro
    gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz ciezej trafić mi na dobry pomysł, ponieważ nie mam pojecia co innych interesuje;( Dzieki, miło mi, że kolejna osoba dolączyla do grona moich czytelników. Co do ubezpieczenia, nie mam pojęcia jak to wygląda. Ale jeżeli mama jest na emeryturze i będziecie się ubiegać w Job center o Insurance number, to wszytsko wam powiedzą na miejscu. Bo ten numer mama musi wyrobić raczej na pewno. POzdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ok :) Dzieki za informacje. To Twoj blog wiec oczywiscie pisz o czym Ty masz ochote, a ja najchetniej czytam o Domisiu i o zwyklym , codziennym zyciu w Anglii czasami tak roznym od tego co znamy z Polski
    Pozdrowienia
    gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już będziesz wiedziała co z tym ubezpieczeniem to daj znać, chętnie sama się dowiem.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu marta K, jesli chodzi o opieke nad rodzicami, przysluguje za darmo trzeba ich zarejestrowac w przychodni. Moja koleznaka mieszka z tata, ktory wymaga opieki medycznej i wszytko ma za darmo, leki opieke szpitalna i badania.

    OdpowiedzUsuń

Prosze o pozostawienie opinii:)