mniam mniam |
To był bardzo intensywny tydzień, w którym postawiliśmy na poznawanie otoczenia poprzez dotyk. Na początku myślałam, że ogromną trudność sprawi mi ten temat ale już od poniedzialku pomysly zaczęły sypać się jak z rękawa. Muszę powiedzieć wam jedno, zaczełam odkrywać własne dziecko i świat razem z nim. Zobaczyłam, że taki brzdąc też może się brzydzić, bać, badź
eksytować się nowym, nie znanym przedmiotom (np. galaretka do kwiatów lub zwykły kamień). Gdyby nie ta akcja w życiu nie wpadłabym, żeby pokazać dziecku, że z gąbki leci woda którą można łapać, dać mu szczotke do włosów do zabawy, czy pozwolić na dotykanie i badanie przedmiotów od których do tej pory go odganialiśmy. To było obopólna zabawa i niesamowite doświadczenie. Miewaliśmy też gorsze dni, które młody najchętniej przesiedziałby na rączkach (intensywne zabkowanie, kaszelek) ale było na prawdę super. Jeżeli chodzi o moją kreatywność, to pobudziłyście ja WY, drogie mamusie. Oglądając wasze relacje z poprzedniego tygodnia, zazdrościlam wam pomysłów. Moją siłą napędowa więc, stałyście się wy. I mam nadzieję, że teraz ja stanę sie silą napędową dla was, aczkolwiek moja skromność nie daje mi tej pewności:)
W skrócie: Stworzyliśmy wiele zabaw oraz trzy "zabawki":
1. matę na nóżki oraz rączki- zrobiłam ją ze starego odbijaka na łóżeczko. Trzy części, zawierające trzy różne środki. Jedynka ma wysypany ryż, dwójka małe kulki styropianu, a trójka szeleszczace papierki. Ozdoby zrobiłam ze starej zabawki, z której Donuś nigdy nie korzystał, a już wyrósł. Materiału z niej było tak dużo, że jeszcze na coś na pewno wystarczy. Na polu numer dwa, wyszyłam kolorowe figury geometryczne, być może kiedyś na nich będziemy się uczyć jak wygląda: kwadrat, prostokąt, trójkąt i koło. jeżlei chodzi o radość synka, nie była zbyt wielka. Donek nie ufa tego typu nowościom ale kiedy się z nim przejde po tej macie, to jest zadowolony. Dodatkowo, położyłam ją w miejscu gdzie synek lubi chodzić, dlatego jest zmuszony na niej stawać, masować sobie stópki, oraz uczyć się koordynacji przy okazji.
ryż |
styropian, trójce w koncu zdjęcia nie zrobilam, wybaczcie:) ale jest też nie najgorsza i kolorowa |
Donek zmuszony do stania na macie, tutaj w zabawkowych skarpetach. |
2. i 3. 100 kulek różno kolorowych i wilekościowych kupiłam w sklepie"99p stores", czyli wszystko po 99 pensów. Skarpetki zresztą też. Miały być do chodzenia po domu ale kiedy wyprułam je z opakowania, porobiły się w jednej parze dziury. Nie wiele myśląc, do tych pełnych doszyłam drapiące kule, a te dziurawe rozwalilam bardziej i zrobilam kolorową branzoletkę również z kulkami. Można się nimi bawić na różne sposoby. Skarpety zakladamy na nogi lub rękę (uczymy się je ściągać), branzoletka również ma te dwa zastosowania. Najśmieszniejsze jest to, że synek bardzo chętnie by je zjadł albo zdjął zębami, niestety tak go drapią, ze nauczył się wogóle ich do ust nie przykładać. Kiedy skarpeta poszła na ręke, dopiero po pięciu minutach zrozumiał, ze to ona przeszkadza w zabawie i zerwal ją jednym raptownym ruchem.
kulkowe szaleństwo |
mamo zobacz co mam |
na skarpetach też są kulki |
weź to ode mnie |
złapie, zlapie |
ale ściągnąć nie mogę |
Według mnie, najciekawszą zabawą okazało się grzebanie w misce pełnej galaretki do kwiatów, w poszukiwaniu muszelek i kamyków. Do włożenia tam ręki, trzeba było malucha długo przekonywać. Najpierw bał sie kamieni. Jęczał i omijał je szerokim lukiem kiedy były w zasięgu wzroku. Nastepnie, z moją pomocą zaczął się do nich przekonywać, wrzuciłam więc je do galaretek. Śmiesznie wyglądąlo kiedy jednym paluszkiem, dotykał fioletowej substancji i aż nim wstrząsalo, takie czuł "obrzydzenie". Potem zaczął delikatnie brać muszelki, tak żeby przypadkiem nie dotknać galaretki, oglądal je z zaciekawieniem i wrzucał z powrotem do pojemnika (z czego byłam bardzo dumna). Potem chciał wziąć kamień ale za bardzo byl oblepiony galareta wiec w końcu zrezygnowal. Pokazuje mu miskę codzinnie i z każdym dniem Domiś jest coraz bardziej śmiały, dzisiaj np. walił muszelkami o miche i próbowal zlapać galarete ale znowu nim wstrząsnął dreszcz. Za tymi fioletowymi gównienkami do kwiatów, musiałam się trochę nalatać ale było warto. Jedyne co bym zmieniła, to kształ. Okrągłe są o wiele przyjemniejsze i się nie kruszą. Sama sobie takie masaże kiedyś robilam.
mamo to jest obrzydliwe:) |
Co jeszcze robiliśmy w tym tygodniu? Zabawy stópkami, wszelakiego rodzaju, od całusów do masaży. Łapanie wody z gąbki podczas kąpieli. Dla was może to być normalne ale ja Domiśka nie myłam do tej pory gąbką, a pod kran nie chce za bardzo pchać rączek (on nie chce). Lejąca sie woda z gąbki, pozwolila mu na ciekawa zabawę i odkrycie, że wody nie da się zlapać. teraz lapie już samą gąbkę. Jak kapiel, to oczywiście wyciąganie korka z oplywu i badanie, gdzie ta woda ucieka.
Pozwoliłam też mlodemu na zabawę grubą gumą i wybadanie z czego jest zrobiona. Zajmował sie nią z 15-ście minut. Poznal dwie szczotki do wlosów mamusi, jedną drapiąca drugą masujacą i obie mu się bardzo spodobaly, szczególnie jak mama po nogach i rekach nimi jeżdziła. Bawiliśmy się też bańkami, które nie chciały dać się złapać ale za to były ladne. A dzisiaj nauczyliśmy się otwierać i zamykać pułkę. Raz jedną rączką, raz drugą. Zapomnialam o tym, że bardzo spodobał się masażer do stóp. Ciekawie się kręcil i ocierał o paluszki. A motyle przyczepione do stojącej maty nafajniej lapie się ustami (co mnie zdziwiło).
szczotka kłująca |
szczotka masująca |
łapiemy bańki |
raz jedną rączką, raz drugą |
masażer też jest fajny |
łapiemy wodę |
wolę gabke |
guma jest fajna |
bardz ciekawa sprawa, gdzie ta woda |
Elizka nawet nie wiesz jak fajnie było usłyszeć twój głos na tych filmikach :)
OdpowiedzUsuńhahha dzięki Aneczko:) miło mi bardzo:)
OdpowiedzUsuńO kurczę, ale fajne pomysły! Maluch z tak kreatywną mamą będzie miał wesołe dzieciństwo! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły ! Szczególnie z tą galaretą i chybia kupiębtrochę dla mojej 2latki, ciekawe czy jej się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
o tak, polecam gorąco, swietna zabawa, dla starszaków zapewne również:). no i nie trzeba już chyba uważać, żdeby do buziaka nie brala. Bo ja musiałam pilnować żeby synek mial cąły czas smoka w buzi ale i tak chciał zjeść muszle:)
UsuńJa też polecam kisiel:) Najfajniejsze w tym wszystkim ze dziecku nie potrzebne są zabawki. Wystarczy udostępnić mu otoczenie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFantastycznie, kreatywnie....Mata szczególnie mi się podoba:) Chyba zrobimy sobie coś podobnego..najpierw do raczkowania potem do chodzenia:)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły! Bardzo mi się podobają! Kreatywnie podeszliście do tematu:) gratulacje wygranej:)
OdpowiedzUsuńJa do skarpetek przyszywam dzwoneczki, ale pomysł z pomponami też mi się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMata rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńI też polecam kisiel :)