Większość osób przybywających do Anglii, liczy na swój komunikatywny angielski.
"Podbije świat. Dostane super prace.Nie dla mnie zmywak czy fabryka. No przecież uczyłam/ łem się tyle lat tego głupiego angielskiego, że na pewno się dogadam".
Problemy zaczynają się, wraz z pierszym kontaktem z tutejszym tubylcem. Brytyjczycy nie przejmują sie, że "Ty ich nie rozumieć i mówić wolniej". Jak Ci taki Angol zasunie 5-cio minutowy wykład, na temat, najbliższej przychodni, czy innej ważnej pierdoły, Ty nagle stajesz sie malutki gościu i wydaje Ci się, że gadasz z kosmitą, a nie kolesiem od języka którego wkuwasz XX lat. Tak, tak moi mili. Najczęstszym słowem, jakie się tu Słyszy jest" O sorry..." i to by było na tyle, bo tubylec dalej gada z prędkością wystrzałów z karabinu maszynowego, Ty zaczynasz ściemniać, że go rozumiesz i tylko coraz bardziej zieleniejesz na twarzy.
No i co wtedy?
Zaczyna się szukanie stacji-matki. Naszego centrum dowodzenia, palacu prezydenckiego, polskiego sklepu. To tutaj poznasz miłe Panie lub Panów z którymi porozmawiasz po naszemu. Tutaj, dowiesz się, czy jest gdzieś robota, mieszkanie lub osoba, która wciągnie Cię w tutejsze klimaty. Znajdziesz znane produkty żywnościowe i nie bedzies zmusial zastanawiać się, czy pietruszka to rzeczywiście pietruszka, a nie biala marchew lub inna nowoczesność bez zapachu.
W naszym małym centrum nowego Świata znajdziemy leki i to co najlepsze, czyli polskie wódki, tudzież inne mniej lub bardziej alkoholowe sprawy. Dowiesz się, gdzie jest najbliższy rodak-mechanik, który szybko orżnie Cię w trąbe. Jak daleko jest do kosmetyczki, z którą się dogadasz i, która nie będzie Ci co chwilę mówiła "sorry", stawiajac pawia na głowie. U nas w sklepie, można się dowiedzieć nawet gdzie uszyć prawdziwe zasłony, no cóż, ja nie potrafię docenić tego typu wyrobów.
Klub miłośników piłki noznej? Prosze bardzo, jak doskwiera samotność, a chłopa dopada ciągota do rozrywek, badź co nie bądź, niecnego typu, lecisz do polskiego sklepu, spisujesz numerek z tablicy ogłoszeń i już macie kolegów na wyjścia. Plusów można znaleźć więcej: facet wymrozi swoją dupcie, biegając dwie godziny za piłką,a potem masz cały wieczór święty spokój:). A może koledzy mają miłe żony z kórymi wyskoczyłabyś na kawe. Albo są wolni i chętnie przyjmą kobietę w formie pilkarskiej maskotki z zabawą w szatni przed meczem w tle.
Monter anteny satelitarnej, no ten to ma wzięcie. Bo w którym Polskim domu, nie ma polskiej telewizji??? W końcu, jesteśmy u siebie, po cholere nam słuchać anglików? Wystarczy, że na dworze ich pełno.
Oczywiście, nie może zabraknać, tak ważnych lekcji języka angielskiego. To przecież w naszym sklepie, tak tloczno jest od ulotek z ogloszeniami tego typu. Niestety, Polak-oszczędny czlowiek, nie ma pieniędzy na takie dyrdymały. Nauczy sie sam albo bedzie tu siedział 7 lat i nadal nic się nie nauczy.
Transport na lotniska, wywóz paczek, dobry dochodowy biznes dla tych, którym język odjęło i wolą siedzieć całymi dniami i nocami w samochodzie niż znaleźć normalną pracę. W sumie racja- praca w magazynie czy fabryce- mały dochód.
Przyjmę- Oddam- rzadkość! Ale już kupie- odkupię- norma. Tak włąśnie można zdobyć meble w cenie wyższej niż w sklepie, stare zużyte opony, jak opony to i samochody oczywiście (najlepiej kilka razy "bite"), zwierzęta i wiele innych.
Gdyby nie polski sklep, nie jedna osoba by wróciła do naszego Kraju, szybciej niż przyjechała. Nawet w miejscu, gdzie powinniśmy się przestawić i zapomnieć o korzeniach, żeby normalnie funkcjonować, robimy sobie malą Ojczyznę. Wniosek jest jeden; nie potrafimy bez niej żyć:)
P.S. Oczywiście teks przetrawcie z przymrużeniem oka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosze o pozostawienie opinii:)