poniedziałek, 18 listopada 2013

Zwiedzamy wnętrza akwarium

hej! Niedziela upłynęła nam pod znakiem Akwarium Morskiego w Chester.  Tja, znowu w tym Chester ale co poradzić, jak tam tyle atrakcji. Na tą wycieczkę czekałam od 1,5 roku. Teraz zależało mi najbardziej, ponieważ miała to być największa trakcja dla Domiśkowego. Oczywiście na miejscu okazało się, że syneczek kochany głośnym krzykiem i lamentowaniem postanowił zbojkotować nasz wypad i okazać złość już w środku.  Podejrzewam, że młody odziedziczył to po mnie, bo jak byłam mała to przeraźliwie bałam się ryb, co zresztą trwa do dzisiaj. Boje sie, ze jakaś mnie zeżre:P. Zabawialiśmy go najlepiej jak umieliśmy, po to tylko, żeby nie wyjść tuż po wejsciu. Ze smokiem w buzi jakoś nam się to udalo i pomimo jęków raz na jakiś czas, potrafił się nawet zabawić "czytając" tabliczki informujące o danym gatunku, znajdującym się w poszczegolnych akwariach. 
Co do samego obiektu, nie warto. Po raz kolejny przepłaciliśmy. Kurde 13 funtów za gowienko, które swobodnie można przejść w 50 minut i to jeszcze zatrzymując się na dłużej, żeby dostrajać aparat do otoczenia. Oczywiście, że zdjęcia wyszły nie tak jakbym chciała, bo pomimo tego, że mam najprostszą chyba kompaktówke (z tych lepszych troche), to i tak, ciemną magią sa dla mnie fotki w miejscach przyciemnionych oraz pełnych wody. 50 programów, 200 zdjeć i tylko kilka w miare wyraźnych. Po powrocie okaząło się, że połowe zdjęć zrobiłam w rozdzielczości 0.3 mpx, a nie w 12mpx (zaje**stość). Nawet nie wiedzieliśmy czy możemy używać flasha, więc zostawiliśmy go w spokoju,a  ryby miały z tego największy pożytek. Po obiekcie, chodziła sobie grupka ludzi z aparatami i proponowali zdjecia (nie wiem czy za dodatkową opłatą), była też Pani, proponująca wypełnienie ankiety, co P. skwitował: No tak, przyjeżdżam oglądać ryby i nie mam co robić tylko wypełniać ankietę.  W sumie racja. Akwaria były małe, ciemno jak cholera (może tak powinno być dla niektórych ryb, nie wiem), plusem było to, że niektóre były dosyć niskie i można było obserwować z góry plywajace stworzenia. Kilka krokodyli, jaszczórki, żaby, pajęczaki itp. robale. Oczywiście akwaria słodko- wodne, słono- wodne i nie wiem jak wodne, a na koniec jedyna atrakcja warta (moim zdaniem) zobaczenia. Sala "kinowa" z krzesełkami, Panią przewodnik i wielkim ekranem za którym pływały największe okazy oraz płetwonurkowie naganiający ryby. Następnym pomieszczeniem był oczywiście zabudowany tunel. Rekiny, płaszczki i inne ryby (nie będę się z nazwami wymądrzała, bo nie znam), pływały dookoła nas. Do tego piękna muzyczka i mocno skrzypiąca taśma, po której można jechać. Brakowało mi tylko meduz, ośmiornic i wiekszych akwariów z koralowcami, bo to są najpiekniejsze widoki dla moich oczu.  Oczywiście na koncu wielka sala lunchowa, windy, toalety i pomieszczenia gospodarcze. Norma:P. Zapraszamy na małą fotorelacje i trzy filmiki. Przepraszam za jakosć niektórych zdjeć ale na prawde to dla mnie czarna magia. Wiecie, że dopiero w tym tygodniu odkryłam, że moge zmniejszyć błysk Flasha???? Bez jaj. 7 miesiecy mam aparat.  A dzisiaj biore sie z kopyta za nastepny tydzień projektu Samo_się: papuguję wszytsko dookoła (masakra).





pirania


i czytamy














































1 komentarz:

Prosze o pozostawienie opinii:)