wtorek, 30 kwietnia 2013

"Przedgródki" Angielskie w kwietniu

Hello kochani!!! Pewnie zastanawiacie się, o co chodzi z tymi "przedgródkami"( słowo wymyślone przeze mnie). Otóż nic prostszego, miałam tu na myśli, mini ogródki które często występują przed angielskimi domami. Odkąd zamieszkaliśmy w Newcastle under Lyme, zaczęłam zauważać piękno tutejszej natury. W starym mieście, dzielnice takie jak ta w której teraz mieszkamy, były bardzo drogie. Większość miasta zajmowały szeregowce,gdzie ludzie nie mieli ogródków. Tutaj dopiero zauważyłam jak duża może być różnorodność kwiatów. krzewów, drzew, w jednym miejscu. Anglicy są dla mnie mistrzami w tworzeniu pięknych mini ogródków. Potrafią niesamowicie łączyć, tworzyć kompozycje, ścieżki usypane z kamieni, a ich mania na punkcie różnych figurek jest po prostu urocza.  Już na pierwszy rzut oka widać, że często sąsiedzi konkurują ze sobą w tworzeniu tych mini dzieł sztuki. Zazwyczaj też stawiają na prostotę lecz połączoną z klasą. Czysty minimalizm, równiutkie grządki, przemyślany każdy krzaczek. O wiele rzadziej widzi się tutaj artystyczny nieład, bądź całkowite zaniedbanie. Wydaje mi się, że  anglicy traktują to tak: to co  mam przed domem, jest  wizytówką mojej rodziny. Często również można zauważyć odsłonięte okna salonu, kiedy idzie się po ulicy. To również jest u nich całkowicie normalne. Jeżeli będziecie kiedyś w UK i zobaczycie wieczorem tubylców kochających się przy odsłoniętym oknie, bądź coś równie dziwnego, nie martwcie sie! Oni lubią się chwalić:P, a wy macie mini pokaz. Jak ktoś nie ma w domu telewizora, można też podkraść się pod okna jakiegoś sąsiada i oglądać całkowicie za darmo. Tylko głosu nie będzie ale dobrze to działa na wyobraźnię:).
Specjalnie dla was, przez ostatni miesiąc spacerując z synkiem, robiłam zdjęcia ciekawszym ogrodom. Zdjęcia które dodam będą ułożone wg. dat, więc im dalej, tym bardziej wszytsko rozwinięte. Niestety pogoda u nas nie jest tak piękna jak w Polsce, cały kwiecień, było ok. 10-13 stopni i chlodny wiatr, dlatego wszytsko rozwijało sie bardzo długo. nadal drzewa nie są tak zazielenione jak bym chciała:). Zapraszam do oglądania. 
UWAGA. Przepraszam za jakość niektórych zdjęć, nie jestem mistrzem, cały czas się doskonale;).































czwartek, 25 kwietnia 2013

Urodzinowe refleksje

Dzisiaj kończę 24 lata. Jeszcze dwa lata temu dałabym sobie rękę uciąć za to, że nie wyjadę z Polski. Zarzekałam się, że wyjazd nie wchodzi w grę. Śmiałam z ludzi którzy uciekli z naszego kraju. Nie rozumiałam ich. Dopiero teraz wiem, że nigdy nie powinnam się z nich nabijac. kiedy tu przyjechałam, zobaczyłam dlaczego tak wiele osób nie chce wracać.  Fajnie jest mieć wreszcie kasę, pójść do sklepu i kupić sobie czekolade na którą nigdy nie była pięniedzy. Fajnie jest móc robić najbliższym prezenty, myśleć o wycieczkach zagranicznych, dać swojemu dziecku godnie żyć i podarować mu to czego sama nie miałam. Ten kto miał pieniądze i kogo było stać na nowy prezent dla koleżanki na urodziny, mnie nie zrozumie. Ja musiałam dawać rzeczy które miałam w domu (nie zawsze:)). Trzeba było kombinować na cukierki, bo często nie miał mi kto dać nawet 5 zł. Dla mnie chodzenie po ciuchlandach od małego, to była norma. Nie wstydzę się tego i chyba nigdy się nie wstydziłam.   Nigdy nie przymieraliśmy głodem , po prostu nie miałam tak wielu fajnych rzeczy co inne dzieciaki. Doświadczenia z dzieciństwa nauczyły mnie radości z dzielenia się i doceniania tego co mamy. Dopiero jak tu przyjechałam mogłam  zaczać się cieszyć z dawania. Przywiozłam do Anglii 30 funtów  w kieszeni. Przeżyłam, dzięki Piotrkowi, a za te pieniądze kupiłam: ciapy, coś tam jeszcze i reszte wydałam na prezent Walentynkowy dla mojego faceta. Jak zarobiłam pierwsze pieniadze, to też najpierw pomyślałam,, żeby podarować najbliższym coś z Anglii:). Byłam tak bardzo oszczędna, że dopiero niedawno nauczyłam się tego, żeby nie zostawiać po obiedzie łyżki ziemniaków ( a może się przyda). Kupiłam sobie nawet nową parę jeansów, a jeszcze kilka miesięcy temu byłoby to nie do pomyślenia, bo szkoda wydawać tyle kasy, lepiej kupić używane. Teraz uwielbiam robić jakieś drobne podarunki dla najbliższych, a dlaczego? Bo mnie na to wreszcie stać. Musimy się nauczyć rozumieć ludzi którzy uciekają z Polski za pieniędzmi, niestety w naszym Kraju nie da się godnie żyć, a tutaj mamy prawie wszystko czego nam tylko potrzeba. Prawie wszytsko, bo oczywiście brakuje najważniejszego: rodziny, przyjaciół, szarych blokowisk i Polskiej wsi:). Pozdrawiam wszystkich tych, którzy  zrozumieli co mam na myśli:). STO LAT ELIZA!!!!

KOchany Goraj: Stawy

Szare blokowiska: Czuby:)



Dzsiaij bym się napiła:)

Zagłębocze!!!!!


wtorek, 23 kwietnia 2013

Welcome to the Jungle!!!!!

Dzisiaj troche z teraźniejszości:). Ostatni weeken był wyjątkowo udany, ponieważ po raz pierwszy odkąd zamieszkałam w Anglii, odwiedzili mnie moi najbliźsi, a mianowicie: babcia  i młodsza siostra:). Taki mały urodzinowy prezent który sama sobie zasponsorowałam:), bardzo miły:). Niestety nie udało mi się im pokazać Anglii, takiej jak bym chciała Po pierwsze z powodu niezbyt udanej pogody, po drugie zbyt krótkiego pobytu, no i oczywiscie malutkiego dziecka. Prababcia była zato zachwycona pierwszym przedstawicielem czwartego pokolenia w naszej rodzinie, a siostra Primarkiem:P. W sobotę byłyśmy na dłuższym spacerze w centrum naszego miasta. Babcia poznawała tutejsze ciucholandy lecz nie za bardzo jej sie podobało ponieważ, jak każdy Polak pierwszy raz będący tutaj, przeliczała wszystko na złotówki. Potem zrobiliśmy sobie grilla i wspominałyśmy stare czasy   Drugiego dnia pojechaliśmy na car boot, w planach był też Tatoon Park, niestety było zimno i musieliśmy zrezygnować z takiej dłuższej wycieczki.  "Dziewczynom" na targowisku nie podobało się za bardzo. Babcia stwierdziła, że takie same szmaty sa w Polsce:).  Po południu postanowiliśmy więc zostawić jej małego i wziąć moją siostrę do galerii handlowej. Zdecydowanie trafiliśmy w jej gust. Po zakupowym szaleństwie, zaproponowałam jej powrót do starych czasów i zrobienie sesji w nowych ciuchach. Miałyśmy troche zabawy przy tym. Za tło poslużył nam materac z kremowym prześcieradłem. Bardzo oryginalnie:). W poniedziałek nadszedł czas pakowania i pożegnań. Pocieszam się myślą, że za 2 miesiące, znowu się spotkamy!!!!
A teraz" mała" fotorelacja:).
Martyna! Nie obyło się bez łez:)

I love this girls!!!

Szykowanko i na miacho!:DD


E tam, tak jak i w Polsce:)

a kuku




odpoczynek

Car boot

Co to za warzywo?


Straszne!!!!


stołeczek

smutny misio:(

Muffiny


Zastanawiam się nad kupnem jej



Piotrek miał dość:P

mała próbka naszej sesji:)


czasem słońce, czasem deszcz, potem tęczy trochę też!

Dominiś obudzony do ubrania, nie podobało mu się to


Pożegnanie z uśmiechami:)

Do zobaczenia kochane!!!!