Jak
przedstawia tytuł, dzisiaj chciałabym opisać "jakiś początek". Chyba
moge uznać, że najlepszym początkiem było poznanie mojego księcia z
bajki:). Zaczęło się banalnie, bo od złamanego serca, po desperacje i
siedzenie na portalu randkowym. Tak naprawdę nie było ani jednego
mężczyzny z którym chciałam się spotkać. Nikt nie potrafił mnie do tego
jakoś zachęcić, zaciekawić swoją osobą, oprócz mojego Piotrka. Najpierw
zainteresowała mnie jego uroda, ponieważ postanowiłam zabrać się a
jakiegoś łysego z typem urody rozrabiaki, a on był dokładnie taki jak
chciałam (dodam, że nie chodziło mi o dresa tylko normalnego faceta bez
włosów:)). Następnie zainteresowała mnie jego osobowość, dodatkowo nie
musiałam sie obawiać wariata ponieważ mieszkał za granicą w tym czasie.
Pisaliśmy dwa miesiące. Piotr wrócił do Polski otworzyć swój biznes no i
poznac mnie oczywiście. W Polsce mieszkamy stosunkowo niedaleko siebie,
więc nie było problemów z pierwszym spotkaniem, oczywiście oprócz
nerwów. Stresowałam sie jak cholera, cały dzień się telepałam,
pożyczylam od przyjaciółki ubrania i czekałam. Schodząc po schodach
śmiałam się z nerwów jak nienormalna. Piotrek mówi, że nigdy nie zapomni
jak wtedy wyglądałam, spodobałam mu się od razu, on mi zreszą też. Na
łysej głowie miał naklejony plaster bo się zaciął:). Do dziś mu głupio z
tego powodu. Potem zabrał mnie na wymarzoną randkę: sushi, spacer,
jeszcze jeden lokal:). Przeżyłam z nim najszybszy pierwszy pocałunek w
całym swoim życiu, bo juz po dwóch godzinach. Potem widywaliśmy się
praktycznie codziennie, wszystko szybko się rozwijało. jakoś po 1.5 msc
Piotrek zapytał się mnie czy z nim wrócę do UK, ponieważ interes mu nie
wypalał, a on nie chciał już dłużej się w to bawić. Zgodziłam się i na
koniec stycznia byliśmy już w Anglii. Dokładnie 3 msc po zapoznaniu się w
realu. Taki był właśnie początek, szybki i romantyczny.
W drodze na wyspy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosze o pozostawienie opinii:)