piątek, 5 kwietnia 2013

Jakiś początek

Jak przedstawia tytuł, dzisiaj chciałabym opisać "jakiś początek". Chyba moge uznać, że najlepszym początkiem było poznanie mojego księcia z bajki:). Zaczęło się banalnie, bo od złamanego serca, po desperacje i siedzenie na portalu randkowym. Tak naprawdę nie było ani jednego mężczyzny z którym chciałam się spotkać. Nikt nie potrafił mnie do tego jakoś zachęcić, zaciekawić swoją osobą, oprócz mojego Piotrka. Najpierw zainteresowała mnie jego uroda, ponieważ postanowiłam zabrać się a jakiegoś łysego z typem urody rozrabiaki, a on był dokładnie taki jak chciałam (dodam, że nie chodziło mi o dresa tylko normalnego faceta bez włosów:)). Następnie zainteresowała mnie jego osobowość, dodatkowo nie musiałam sie obawiać wariata ponieważ mieszkał za granicą w tym czasie. Pisaliśmy dwa miesiące. Piotr wrócił do Polski otworzyć swój biznes no i poznac mnie oczywiście. W Polsce mieszkamy stosunkowo niedaleko siebie, więc nie było problemów z pierwszym spotkaniem, oczywiście oprócz nerwów. Stresowałam sie jak cholera, cały dzień się telepałam, pożyczylam od przyjaciółki ubrania i czekałam. Schodząc po schodach śmiałam się z nerwów jak nienormalna. Piotrek mówi, że nigdy nie zapomni jak wtedy wyglądałam, spodobałam mu się od razu, on mi zreszą też. Na łysej głowie miał naklejony plaster bo się zaciął:). Do dziś mu głupio z tego powodu. Potem zabrał mnie na wymarzoną randkę: sushi, spacer, jeszcze jeden lokal:). Przeżyłam z nim najszybszy pierwszy pocałunek w całym swoim życiu, bo juz po dwóch godzinach. Potem widywaliśmy się praktycznie codziennie, wszystko szybko się rozwijało. jakoś po 1.5 msc Piotrek zapytał się mnie czy z nim wrócę do UK, ponieważ interes mu nie wypalał, a on nie chciał już dłużej się w to bawić. Zgodziłam się i na koniec stycznia byliśmy już w Anglii. Dokładnie 3 msc po zapoznaniu się w realu. Taki był właśnie początek, szybki i romantyczny.

W drodze na wyspy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)