Kochani, dzisiaj troszeczke nie pokolei, ponieważ opiszę nasz dzisiejszy dzień, oraz dodam kilka słów na temat tak zwanych car bootów (chyba nie powinnam tego odmieniać). Od początku. Wczoraj mieliśmy małe przemeblowanie, ponieważ przenieśliśmy łóżeczko małego do naszego pokoju, wcześniej stało w pokoju obok, a on spał ze mną. Mam nadzieję, że powoli nauczy się sypiać w łóżeczku:). Przy okazji Piotrek postanowił rozwalić znienawidzoną przez niego lampkę, która zawsze "wpadała" nam pod nogi, a była mi potrzebna do karmienia w nocy . Wpadliśmy więc na pomysł, żeby pojechać na car boot kupić jaką mniejszą. Powiem szczerze, ze uwielbiam tam jeździć. Upodobałam sobie szczególnie jeden, koło Knutsford, ponieważ jest duży, a ludzie wystawiający towar, rzadko kiedy maja wysokie ceny. Tak dla wytłumaczenia: car boot, jest to rodzaj targu, ludzie przyjeżdżają samochodami i wystawiają towar. Car booty mogą być na zwykłym polu (tak jak ten na który jeżdzę), w jakimś pomieszczeniu, na większym parkingu. różnie z nimi bywa. Fascynuje mnie w nich to, że zazwyczaj można znaleźć tam wszystko. Od jakiś desek klozetowych, przez ubrania, po meble. Ludzie wystawiają każdą rzecz jaką mają na zbyciu, za grosze. Dzisiaj na przykład za 6.50 f kupiłam: spódniczkę, łańcuszek, . pięć zabawek dla synka( wartość nowych to około 50 funtów), zabezpiecznie na łóżko, żeby dziecko z niego nie spadło, tzw. bed guard (nowy kosztuje około 30funtów), dwa rodzaje śpioszków w idealnym stanie, oraz 3 masła do ciała o różnych zapachach zapokawane w ślicznym koszyczku:). Dodam jeszcze, że kiedy się wybieracie na car boot, musicie wybrać jedną z dwóch opcji: Pierwsza, to przyjazd zaraz po otwarciu, kiedy jest mniej wystawiających, wyższe ceny ale też więcej nieprzebranego towaru. Opcja druga to przyjazd troszke później kiedy jest więcej wystawiających i niższe ceny( z godziny na godzine wystawiający obniżają ceny, zeby jak najwięcej sprzedać, pod koniec wiele ubrań czy innych artukułów można kupić za kilkadziesiąt "groszy") ale niestety towar jest wtedy przebrany. My zazwyczaj jeździmy około 3 godzin po otwarciu. Przejście "naszego" car bootu zajmuje nam około 2-3 godziny, a jest to tylko kilka rzędów. Na tym targu można też spotkać różne ciekawe osobowości, dzisiaj na przykład widziałam pana około 70 lat z różowo-siwymi, tłustymi włosami, prowadzącego wózek z malutką córeczką:). Sporo się też słyszy Polaków, kiedyś Piotrek usłyszał taką oto wypowiedź dziewczyny do chłopaka. Ona trzymając małą dziecięcą wędkę na ryby, krzyczy do niego: Chciałeś ku..a wędkę? Masz ku..a wędkę. I w śmiech... Było to co najmniej rzenujące. I jak tu się nie wstydzić swoich rodaków. Przynajmniej niektórych. Jeszcze jedna rzecz dotycząca mojej ulubionej rozrywki w UK: ja nigdy nie kupuje ani u "ciapatych", ani u Polaków. Dlaczego? Dlatego, Ze u Polaków jest byle co i w dodatku drogo. A u pakistańczyków jest często nowy towar, ale na prawdę kiepskiej jakości i również drogo ( piszę tutaj o tych, z którymi miałam osobiście do czynienia). Wole już kupować rzeczy używane. Później wracaliśmy moją ulubioną trasą, którą jeździłam codziennie, pracując na sadzonkach. Prowadzi ona koło pięknego starego mostu kolejowego, który jest używany do dziś, oraz koło Jodrell Bank, czyli obserwatorium astrofizyki. Mają potężne radioteleskopy, które wspaniale się prezentują na tle angielskiego krajobrazu. Dołączam zdjęcia z dzisiejszej wycieczki:), nie są one idealnej jakości ponieważ robione przez szybe jadącego samochodu. Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę.
Ps. Lampkę zamówiliśmy na ebay-u.
|
książę prowadzący swąją karocę:) |
|
Jodrell Bank |
|
most kolejowy w dwóch odsłonach |
|
mały podróżnik:* |
|
stare zdjęcia z car bootu |
|
Twój blog mnie zainteresował :) Jest tak samo pokręcony jak Ty :D Napisała byś coś o sobie, ja jako znajoma ze szkoły wiem kim jesteś i skąd się w ogóle urwałaś, ale jak ktoś przypadkowy wpadnie na ten blog, chętnie by się dowiedział z kim ma do czynienia :P Pisz dalej, jak będę miała chwilę to chętnie poczytam na oderwanie się o tej całej szarości życia ;) Pozdr!
OdpowiedzUsuńDzieki Monika, jesteś trzecia osoba która czyta to co tu piszę. Właśnie wiem, że powinnam siebie opisać ale zwlekam z tym bo nie potrafie!!! Co bym nie chciała napisać to i tak nie odda tego kim jestem. Nie wiem jak to ubrać w słowa ale na pewno spróbuje:)))
UsuńDodawaj więcej zdjęć i SWOICH TEZ !! Ogólnie wszystko ładnie ale pokaż nam to swoją szaloną stronę a nie tylko zrównoważoną :)
OdpowiedzUsuńa ja czekam na kolejnhy epizod... fotograficzno - literacki :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa pewno Marta Twoja ciekawosc zostanie zaspokojona jeszcze nie raz:))
OdpowiedzUsuń