czwartek, 22 sierpnia 2013

Temat na życzenie

Przynajmniej jedna z moich wiernych czytelniczek dała mi pomysł na posta. Dzisiaj prośba zostanie spełniona. Będzie o przyszłości. W odległej galaktyce, gdzieś na końcu świata, a mianowicie na błękitnej planecie o nazwie Ziemia, na pewnej wyspie żyje sobie rodzina. Jest to bardzo szczęśliwa rodzina, przynajmniej narazie ale coś musi przecież to szczeście zakłócić. Jak narazie jest to płacz dziecka, czasami brak pieniędzy i jak to zazwyczaj u ssaków bywa- zamartwianie się. Ludzie muszą sie zamartwiac, taka już nasza natura. Jeżeli tego nie robimy, to szalejemy, bo nie wiemy o co nam chodzi. A wystarczy się trochę pomartwić i problem z głowy:). My zazwyczaj martwimy się o pieniążki. Znaczy, Piotrek się martwi, a ja go uspokajam. Ja martwię się o Donka i w tym przypadku, to Piotrek mówi, zebym przestała siać panikę i, że jestem  jak moja babka M. Oj, no może troche i jestem ale on też ma coś ze swoich "przodków", już nie będę głośno mówiła których:P. A za kazdym razem, kiedy wracamy z Polski, martwimy się o przyszłosc. To jest na prawdę trudny temat. Przez pierwsze 1,5 roku, nie chciałam słyszeć o powrocie. Później, jak Piotrkowi coś odbiło, miał dosyć poprzedniej pracy, powiedział, że wracamy jak najszybciej się da. Uwierzcie mi, że płakałam. Nie ze szczęścia, tylko z bezsilności. Byłam absolutnie przerażona, tym jego pomysłem. Ale spokojnie tłumaczyłam mu dwa dni, że to bez sensu, że musimy odłożyć pieniadze, że dziecko, że odpowiedzialność i w końcu stwierdził, że mam racje. Niestety mój mężczyzna ma raz na jakiś czas takie odchyły, a ja wtedy muszę interweniować. Potem byliśmy w Polsce na wakacjach. Przez trzy tygodnie, ciągle brakowało mi czasu, a to na załatwianie spraw, a to na wizytę u rodziny, a to na kłótnie z rodziną:P. Ciągle chciałam więcej. Najtrudniej było mi pożegnać sie z rodziną taty. Dlaczego? Bo widziałam autentyczną przykrość w ich oczach. To nie chodzi o łzy ( ja sie poryczałam), tylko o samo spojrzenie i taką niewiedzę na temat tego, kiedy teraz się spotkamy? Może nigdy? Może za 2 lata? To było cholernie trudne. Wtedy zrozumiałam, ze muszę wrócić do Naszego Kraju. Jest ogromna ilosć plusów w mieszkaniu na Wyspach ale nic nie jest ważniejsze od tego, żeby być u siebie, blisko rodziny, przyjaciół, znajomych,  w swoim domu, na własnym podwórku. Rozmawiać po Polsu, znaleźć byle jaką prace.  Ten Kraj, nie jest dla rodzin, które nigdy się tu nie odnajdą. I lepiej zrozumieć to wcześniej, niż wtedy, kiedy będzie już za późno. Chcę, zeby moje dziecko miało przyjaciół, chodziło do Polskich, popier...nych szkół. Korzystało z Polskiej chorej słóżby zdrowia. Jeżeli będzie kiedyś chciał, to przyjedzie do Anglii, badź gdzieś indziej. Ale chce, żeby wychował sie w Kraju swoich rodziców. Zeby mógł zapamiętać rodzine, lasy, jeziora, słońce, burze, smak warzyw i owoców. Czyli to wszystko za czym tesknie ja i Piotrek.Chcemy jeździć na normalne wakacje, do ciepłych Karjów, a nie ciułać kazdy grosz przez 3 msc na Polske i wydać majatek, po to, żeby przyjechać znowu za rok. Wiemy, ze nie będzie łątwo, ze mozemy nie mieć pracy, że trzeba zainwestować w wykonczenie pokoi i kilka innych rzeczy, już na wstępie ale tego własnie chcemy. My nie potrafimy tu zyć. Ja nie chce się uczyć jezyka, nie chce się wiązać bardziej z tym krajem niż należałoby. Wiemy też, ze jak już wrócimy, to pewnie ciagle będzimey rozmawiać o tym, zeby znowu się cofnać ale nie możemy narażać Donka na to. Wtedy, ewentualnie Piotrek będzie sam jeździł, raz na jakiś czas. Nasze plany to: powrót za 2-3 lata.  I tego trzymamy sie już od miesiaca:). Miłego dnia gołąbeczki XOXO

2 komentarze:

  1. Dzięki za posta. :) Ja sama kiedyś mówiłam mężowi, że moglibyśmy się przeprowadzić gdziekolwiek za granicę, że nie miałabym z tym problemu. Ale widać trochę brakowało mi wyobraźni, bo nie spodziewałam się, że za Polską można tak tęsknić, jak Wy tęsknicie.
    Fajnie, że macie w planach powrót. To pewnie Was podtrzymuje na duchu w gorsze dni, nie?

    P.S. Poród miałam naturalny, długi i bolesny, ale gaz rozweselający bardzo mi pomógł, a jak już Arturek wyskoczył to sama radość i duma z samej siebie, że mi się udało. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Wiesz, chodzi o to, ze ciężko opisać wszytsko w jednym poście. nie mówię, ze nie warto wyjechać. warto, jak się nie ma dzieci, jak za dużo Cię nie trzyma w POlsce, jak chcesz poznać swiat. Ale warto wiedzieć coś na temat Kraju do którego chce się wyjechać, znać jego jezyk i rynek pracy. Ja nic nie wiedziałam, ateraz autentycznie, boję się iść do roboty tutaj. tego rzucania mną, wykorzYstywania i chamstwa. Ja myslalam, ze nic mnie w POlsce nie trzyma, etraz wiem, ze się myliłam.
    A co do porodu, to wiem o jaką radość Ci chodzi.:)

    OdpowiedzUsuń

Prosze o pozostawienie opinii:)