czwartek, 2 stycznia 2014

2 stycznia 2014 roku czyli po sylwestrowo

I minął nam kolejny rok. 2013 był wyjątkowym okresem w moim życiu. Krótko podsumowując: +12 kg, -10 kg, - 2 kg, +3kg i tak na okrągło. Oczywiście na świat zawitał nasz drogi syn aktualnie uczący się chodzić bez wywracania na sliczne pomarszczone pośladki, wakacje w Polsce (wow), zaręczyny i chyba tyle z tych najważniejszych.
 Sylwester minął nam w miłej atmosferze i pomimo myśli, że zostaniemy w Nowy rok sami, w koncu zawitała do nas kuzynka Piotra z mężem. Donek dostał kolejny prezent (temu to dobrze), baby delikatnie podrinkowały i poszły spać ok 1, a chłopy siedziały do...6.30! Jak Boga kocham podziwiam się za cierpliwość w jakiej trwałam, podczas gdy w salonie robiło się coraz głośnije, wraz z wzrastającą liczbą procentów w ich głowach. Ale ok 5 i tak trzeba było iść i "delikatnie ", dać do zrozumienia, że jest odrobinę zbyt głośno.   A tak wogołe to jako Polacy przeżyliśmy dwa Sylwestry, jeden z POlsatem, a drugi angielski:) Nie wiem, który był nam bliższy ale szampan zostal otwarty na tym angielskim.
A potem weszłam na facebooka: Ci zerwali, Ci się zaręczyli, ten znalazł miłość swojego życia, ta za 9 msc urodzi dziecko, wy też macie wrażenie, że Sylwester jest wyjątkowym czasem dla bardzo wielu osób?

tortille zapiekane na patelni z serem, kurczakiem i pomidorami, delicious!

to sama wymyśliłam, mini "gofery", wafle duńskie w botą smietaną (ręczniew ubijaną) odrobiną miodu i świerzymi owocami (dowolność)



paskudny, nie polecam

ciotka cacy!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)