Jak nazwa wskazuje, dzisiejsza wycieszka odbyła się do ''małpiego lasu''. Właściwie, to do zwykłego lasu ale, ze nie mogliśmy znaleźć do niego wejścia, postanowiliśmy wydać grubą kasę i zobaczyć, ten sławny małpi gaj.Dlaczego grubą kasę? Bo 7.50 f. za osobę dorosłą, w porównaniu do atrakcyjności tej nie bywałej atrakcji, to majątek. Po 20-stu minutach spacerku, dookoła ''zoo'', wyszliśmy, delikatnie rzecz ujmując, mocno zdegustowani. Atrakcja jest może i fajna. Ale raz, nie za te pieniądze, a dwa, z większym dzieckiem. Donek, bardziej zwracąl uwagę na inne młode istoty biegające wokół, a P. stwierdził, ze nie chce mu się czekać 25-ciu minut, po to, żeby zobaczyć, jak jakaś małpa żre banana(miało być pokazowe karmienie). Anglicy, nie mają zbyt duże wyboru, w atrakcjach, dlatego, wyjście tego typu, jest dla nich bardzo pociągtające. Będą siedzieli pół dnia, na malutkim obszarze i gapili się po 30 minut na każdą małpę z osobna (ogółem jest ich 140). Dodatkowo, nie zabrałam karty do aparatu(;////), dlatego mieliśmy tylko 25 zdjęć na pamieci aparatu.
Oczywiście, musieliśmy się etz z niedzilei pokłócić. jakby nie było- z mojej winy. Ale to chyba normalne, że jako kobieta, mam swoje fochy, nerwy,a zdanie muszę zmieniać co dwie minuty. No bo ciężko jest wymyślić, gdzie pojechać, keidy wszędzie jest, 1:bardzo drogo. 2: nudno 3:daleko.
A potem, kończy się to tak, jak dziś. czyli ogólnym niezadowoleniem i źle wydanymi pieniążkami. Po prostu, chcę dla nas dobrze, a wychodzi kłótnia. No cóż, najważneijsze, ze szybko przeminęła. Jakby nie było: pojechaliśmy, zpobaczyliśmy, więcej nie pojedziemy. Wolę wydać 10f więcej i chodzić po oceanarium, dwie godziny dłużej.
P.S, Na prawdę mi się podobało, było wesoło i zawsze coś nowego, tylko, nie mogę przeboleć, tego, ze to takie małe było. I gdyby ktoś nie widział, MOnkey forest, to mała przestrzeń z dużą ilością zieleni, gdzie na żyją wolno biegające małpki. Są urocze:).
Ale juz Donek duży chłopak <3
OdpowiedzUsuńMartyna