Chciałabym wam napisać tak wiele. Tak dużo mam do powiedzenia,a nie mogę pozbierać myśli. Na przykład dzisiejszy post zacząłby się od słów: Chyba powinnam wreszcie przebrać się z piżamy. A może to jest bez sensu, jeżeli za 4 godziny kładę się spać? To właśnie jest głównym problemem dnia dzisiejszego. To i jeszcze niedopieczone muffiny. Kolejny raz wyszedł mi zakalec. Nigdy więcej nic nie upieke! No ale co dalej miałabym pisać? Nie wiem.
Następny post byłby o dziwactwach anglików. Pierwsze co zauważyłam po przyjeździe na Wyspy, to zdjęcia, róznych osób porozwieszane na słupach, latarniach. Na poczatku myślałam, że to zdjecia zaginionych osób ale nie. Angole wywieszają te plakaty z napisaną datą urodzin, danej osoby. Po to chyba, zeby pochwalić sie wszystkim, że tego i tego dnia, ta osoba rozpoczyna kolejny rok życia. jak już temat urodzin, to maja również szajbę na punkcie róznego typu przyjęć. biegają po sklepach, kupują baloniki i tematyczne transparenty. Oklejają nimi drzwi wejściowe (tak, zeby kazdy przechodzień mógł widzieć), stawiają kartki w oknach,a im większa impreza tym lepiej. Co do kartek, to mają też szajbę dotyczącą ich wysyłania. Kiedy zbliżają się Swięta, nie ma szans, zeby jakiś list doszedł w dwa dni. Poczty są tak przepełnione, że listy idą nawet dwa tygodnie dłużej. No to jak już jesteśmy przy tych Świętach, to mogę wam też powiedzieć, że w niektórych sklepach, już pojawiły się Bożo- Narodzeniowe dekoracje. Jakby nie patrzeć, mamy końcówkę września- Święta tuż, tuz. Teraz o pracy, zeby dostac posadę np. sprzątaczki biur, najlepiej mieć: referencje, samochód (prawo jazdy też), doświadczneie i skończony Colledge o takim kierunku. Nie wszędzie ale odkąd szukam pracy, często widzę, że właśnie tego typu wymagania stawia się bezrobotnym. Nie dziwię się już, ze czasami tak trudno tą pracę znaleźć. O jezyku zazwyczaj nikt nic nie piszę. Kościoły- to temat rzeka, o którym na pewno kiedyś napiszę. Ale skoro już o nich wspomniałam, to sprawą następną, jaką chciałabym poruszyć jest próżność.
Jestem próżna, leniwa i jest mi z tym dobrze. A przynajmniej było, do wczoraj. Z próżnością jest tak, że pojawiła sie ona u mnie, odkąd siedzę w domu całymi tygodniami. Po takim tygodniu, kiedy na codzień chodze po domu nie umalowana, w piżamie, bez bielizny i jedyne co robię to dbam o dobry wygląd włosów, bo sie z brudnymi źle czuje, przychodzi weekend. Zakupy, Kościół i Eliza jest happy! Mogę wreszcie przywdziać maskę na swoją niedoskonałą twarz, włożyć kostium teatralny i zagrać w najlepszej komedii wszech czasów. Poudawać zawsze piękną panią domu, usmiechnitą, zadowoloną z życia, nigdy się nie nudzącą i mającą wszystkie rozrywki świata. Zakładam szpileczki i idę pomachać pupą przed swoim meżczyzna. Lubimy weekendy. Ale gdzie ta próżność, nadal jakaś słaba. A no skrywa się pod tą maską, kiedy trzeba wybrać się do Koscioła. Bo gdzie szczere checi? Gdzie wiara i chęć oddania sie pod opiekę Bożą? Są, tylko pod chęcią pokazania się i popatrzenia na innych Polaków! Wstyd, no ale to nie moja wina, że bardziej zalezy mi na patrzeniu niż na słuchaniu. To wina nudy. A lenistwo? Bierze się wtedy, kiedy Twój chłop za bardzo Cię rozpieszcza. Przyzwyczaja do wożenia dupy samochodem wszędzie, nawet do pobliskiego sklepu. Do tego pozwolenie na siedzenie w domu i brak "wypie...j do roboty, bo trzeba odkładać na POlske!", przyczyniają się do tego cholernego lenistwa. Przez to wszytsko, teraz boję się do tej pracy isć. Boję się, że nie dam rady na rozmowie wstępnej, na testach kwalifikacyjnych, a w późniejszym terminie w pracy. Ale tak jak pisałam, to skonczyło się z dniem wczorajszym. Zrozumiałam, ze trzeba iść zarobić i odłożyć, póki jest okazja i to bardzo blisko naszego domu. Ciężko będzie zostawić dziecko i zmusić nogi do 8-miu godzin stania ale kilka miesięcy pociągnę, a potem będzie już z górki. Wtępnie, jestem już po pierwszej rozmowie, przede mną jeszcze dwie. Wish me luck! To wszystko na Today! KISSSSS!!!!:***