sobota, 21 czerwca 2014

Kornwalia Dzień 3 i 4: Boobys Bay, Newquay, Polzeath, St Austell

Dzisiaj króciutko bo mam bardzo dużo roboty(gotowania) i nowy telefon:P. Dominik wykończył mojego starego grata doszczętnie, drugiego nie da sie najprawdopodobniej naprawić więc P. musiał poświęcić oszczędnosci na nowego grata:). Uff Uff co ja bym bez niego zrobila:). Znaczy bez Piotrka, a nie telefonu.
Booby Bay połączone z Constantine Bay, przepiękne miejsce z wulkanicznymi skałami po których spokojnie można dojść do oceanu jak po schodach. Mnóstwo zakamarków, jaskiń i wysokich skał. Obok długa plaża po której można spacerować jakiś czas. Żeby tutaj dojść, trzeba było przejść około kilometra między polami golfowymi, więc mieliśmy nawet kontakt pierwszego stopnia z piłeczką golfową, która minęła nas tylko o kilka centymetrów.

Newquay, tym razem odwiedziliśmy inny zakątek głównej plaży, o którym nie mieliśmy pojęcia, bo pospacerowalibyśmy już w pierwszym dniu w tych miejscach.

Polzeath- zachód słońca. Z racji tego, ze z wycieczki wróciliśmy wcześnie, a Monia z Petem byli w tym czasie na rowerach i nie zaznali tego dnia widoków z plaż, postanowiliśmy uśpić Donka wcześniej i skoczyć wieczorem na zachód słońca do Polzeath w którym byliśmy dzień wcześniej. Widoki przepiękne, a radość z robienia przez nas zdjęć tym widokom, jeszcze większa. POmimo niskiego zapędu do ponownej podróży na tą plażę przez P, keidy zobaczył zupełnie nowy widok, był rozanielony. Calutka przestrzeń, dzień wcześneij wolna od wody, tego dnia w niej toneła. 

St. Austell i historyczny port. No dosyć fajnie, tylko nie mogliśmy znaleźć plaży i wróciliśmy jak nie pyszni do domu.





























































































 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prosze o pozostawienie opinii:)