Nasze życie jest jak kalejdoskop. Ciągłe zmiany otaczają nas i nie pozwalają na jakiekolwiek plany, czy działania. Mieliśmy cel, powrót do POlski na wiosne. Cel był w zasiegu naszych rąk i nie wiele brakowało, zeby doszedł do skutku. Oddalił się o dobrych kilka- kilkanaście miesiecy, w ciągu jednego dnia. Mój P. dostał szanse jedną na milion i jakby z niej nie skorzystał to by pewnie żałował do końca życia. Trudno, plany planami ale w życiu nie tylko o marzenia chodzi. Matka sie wzięła zaś do fotografowania i nadrabiania zaległości z różnych odpuszczonych tematów. Przyszły rok, zapowiada się bardzo intrygująco i oprócz Piotrkowego podwyższenia kwalifikacji i przebranżowania, w niepewnych planach jest też przeprowadzka, kilka wycieczek i wyjazdów, planowanie ślubu i drugiego dziecka:P. No ale jak już napisałam wcześniej, to wszytsko sie zmienia średnio trzy razy w tygodniu.
Przez ostatni miesiąc zrobiłam tak dużo zdjęc, że postanowilam napisać, aż dwa posty, zeby nie zarzucić was zbyt dużą dawką informacji. Przy okazji nadrobie troche zaległości z 21-ego miesiąca życia młodego.
Łobuziak z niego rośnie niesamowity, wszedzie go pełno, a w ciągu dnia cały czas można zobaczyć latające ubrania, zabawki, kubki czy cokolwiek, co mu się nawinie pod rękę.
Dominik jest bystrym dzieckiem z którym mozna się juz swietnie dogadać. Często cos opowiada i w piękny sposób potrafi pokazać, co by od nas chciał. Daj! To słowo które zagościło u nas na stałe i pewnie już nie opuści, chyba że wyewoluuję na skromne: poproszę. Nauczył się przepraszać, w momencie nie panowania nad samym sobą ( bąk czy odbicie). śmieje się, że jest bardziej kulturalny od niejednego starego chłopa. Coraz piękniej samodzielnie je i coraz więcej produktów udaje mi się w niego wcisnąć. Chyba, ze jest weekend. Jak chłopy są w domu, tak momentalnie dziecko zapomina o jedzeniu normalnych posiłków i najchętniej by wcinał cały dzień mandarynki, ogórki konserwowe i kiełbase.
Rodzina nam się powiększyła, a ja zaczynam się zastanawiać które wariatkowo w przyszłości wybrać. Czterech chłopów i ja jedna. Masakra, a weekendy bedą spedzone na oglądaniu walk i częstszym sluchaniu na temat samochodów. Donek też już coś z tego podebrał, bo oprócz nieodłącznych psów, stale miejsce w jego sercu zajeły BU (samochody- zwykłe resoraki). Co wam tu będe opowiadała, najlepiej samemu sobie sprezentować małego szkraba i obserwować jego rozwój, bo tego sie nie da opisać, to trzeba zobaczyć:), akurat Święta się zbliżają. Ewentualnie zapraszamy do nas w któryś weekend, wystarczy zeby napisać prace magisterską o rozwoju dziecka:).
Zdjęcia są z :
-pierwszego w życiu Fikolandu, który spełnił zachcianki całej naszej trójcy w stu procentach
- Elvaston Castle
-domu
-pobliskiego parku
- sesji która zorganizowałam specjalnie do konkursu pod tytułem" Być jak mikołaj" . Przy okazji, swietna zabawa ze sztucznym sniegiem, dużo smiechu i super humor.
Ostanie zdjęcie z fotelu z Ikei (prezent od dziadka upolowany na ebayu), w którym Donek spędza większość dnia. Jak macie okazje to kupujcie, na pewno nie pożałujecie:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prosze o pozostawienie opinii:)