środa, 11 maja 2016

Macierzyństwo- najtrudniejsze oraz najciekawsze studia jakie oferuje nam życie

Jeżeli chcesz zakończyć jakąś szkołę wyższą, a brak Ci pomysłu na siebie, zrób sobie dziecko. Uważam, że większośc matek powinna mieć tytuł magistra, kiedy już odchowa swoje dzieci. Conajmniej magistra.
Najpierw odpowiem na pytanie, dlaczego? Kiedy byłam w pierwszej ciąży, wyobrażalam sobie macierzyństwo jako lekką szkołę życia, którą łatwo można przejść, sciągając od innych. No bo co za problem, zmienić pieluche, nakarmić, przebrać, wytrzeć, wykąpać, zabawić? 
Ehh, życie dało mi małego kopniaka. Ale nie narzekam, miałam bardzo łatwe egzaminy.  Dominik był i nadal jest dzieckiem raczej grzecznym. Nawet nie licze ilości małych buntów, które już są za nami. Prawie ich nie odczuliśmy.
 Zasypianie zdaliśmy na czwórke, przebieranie na piątke, zabawianie i nauka powiedzmy, że na cztery. Jedynie z karmienia prawie oblaliśmy, ale dziecko było mądrzejsze od macierzyńskiej porażki i wskazało nam właściwą drogę. Zdrowie, mocna piątka i oby tak dalej.  Generalnie pierwszy rok zaliczony. Dodatkowo nabyliśmy wiele umiejętności praktycznych, dokształcaliśmy się z zakresu biologii (np.rozwój płodu/ dziecka), chemii (np. wydzieliny i ich odczyny:)), farmakologii (np.skład leków), matematyki ( spróbuj obliczyć ile kasy wyniesie Cie dziecko w ciągu miesiąca, w zależności od wieku) i wielu innych.
Teraz zaliczamy rok drugi. Aktualnie nauka obejmuje bardzo trudne przedmiotu z zakresu ginekologii oraz pedagogiki specjalnej. Kiedy usłyszałam, że nasze dziecko ma ponad 5 mm. przezierności karkowej, nie wiedziałam co mam na ten temat myśleć. Wiedza bardzo pomogla mi zrozumieć z czym mamy do czynienia. Gdybym zamknęła się na Świat oraz naukę, dziś pewnie byłabym kłebkiem nerwów obgryzającym paznokcie, nie śpiącym po nocach i odliczającym dni do porodu, jak do wybuchu III wojny Swiatowej.
Przyszłość również nie zapowiada sie monotonnie. W końcu nasze dzieci będą rosły, będą zadawały filozoficzne pytania, będą dociekały sensu w rzeczach, które dla nas są oczywiste. Potem pójdą do szkół, a  my będziemy powtarzać materiał, który już raz w życiu przerobiliśmy. Dzieci to ciągła nauka.
Teraz odpowiem wam, dlaczego uważam, że tylko wiekszość matek powinna zostać uhonorowana. To bardzo proste, nadal żyjemy w czasach, w których ignorancja jest główną cechą rodzicielstwa.
Strefa parentingowa kojarzy mi się z ciągłym droczeniem i ignorowaniem biegu czasu. Cały czas słysze, bądź czytam o matkach, dla których wiedza jest jak czarna, zakazana magia. One nie chcą się uczyć. Nie chcą słuchać madrzejszych od siebie, bo same się za takie uważają. Idą przez życie z dziećmi ale tak naprawde bardziej koło nich, bo po kilkunastu latach życia ich potomków, okazuje się, że zamiast pójść dp przodu, matki sie cofają. Tak więc apel do matek- ignorantek. Nie bójcie się wiedzy i nauki. Nie bójcie się nauki o życiu i śmierci, bo każdego z nas to dotyczy. Idźcie przez życie razem z dziećmi i razem z nimi uczcie się o otaczajacym nas Świecie oraz istnieniu.:)
P.S. Piszę cały czas o matkach ale wiem, że są również ojcowie, którym należą się gromkie oklaski oraz dyplom:).















niedziela, 8 maja 2016

Nasz drugi cud. Mały wysłannik wiary.

Kiedy w naszym życiu pojawil się Dominik, prawie od razu wiedzieliśmy, że kiedyś pojawi się też drugie dziecko. A kiedy ten moment już nastąpił i na teście zobaczyłam dwie kreski, nie poczułam radości. Niby oczywiste powinno być- planujesz, skacz z radości. A jednak było zupełnie inaczej. Niepokój, lęk, nieśmiała radość i dużo spokoju. Przy Donku, zaraz wszystkich powiadomiłam, przy "drugim"zaś, postanowiłam spokojnie poczekać na zrobienie badań w Polsce. Kiedy już bliscy wiedzieli , że nasza rodzina się powiększy, nastąpił przełom. Pierwsze badanie USG, 12 tydzień ciąży. Przezierność karkowa znacznie powyżej normy. Cichy pokój, paczka chusteczek na stole, kartka ze statystyką, masa ulotek i slowa Pani doktor. Macie 50% na Zespół Downa, bądź inną genetyczną chorobę. 20% na chorobe serca, 10% na wczesne poronienie. Wyjście z gabinetu, pierwsze godziny, dni, pamiętam jako ból. Jedna, wielka, niezabliźniona rana w sercu. Sto myśli na minute. Odrętwienie, strach, złość, smutek, znowu odrętwienie, rozgoryczenie. Dużo złych myśli oraz rozmów z Górą. Po dwóch dniach, nastąpiła przemiania. Nie było już złych uczuć, nie było strachu, czy zwątpienia. Zaczeliśmy wierzyć . Ta wiara trwa do dziś i wiem, że pomogło mi w tym nasze mocne nawrócenie. Przez pięć  tygodni, od momentu pierwszego USG, do momentu otrzymania wyników amniopunkcji ( Kariotyp prawidłowy męski!), wiara pomagała nam w życiu codziennym i w pokonywaniu trudności. Wiara, wsparcie rodziny, przyjaciół, oraz forum o przezierności karkowej, które pomogło mi zrozumieć całą sytuacje oraz pokazało, jak wiele matek jest w podobnej sytuacji.
Dwa kolejne USG, bardzo ważne, sprawdzajace prace serca, funkcjonowanie narządów, ogólny rozwój, wyszły idealnie. Pomimo to ,  każda najmniejsza rzecz związana z drugim synkiem, była traktowana bardziej z rezerwą niż przy Dominiku. Nadanie imienia, wybór ubranek, kołyski, wózka. Cały czas była i po części jest ta głupia obawa.
Boje się też co będzie po porodzie. Większość kobiet, przy drugim dziecku, niczego się już nie boi. jest w końcu doświadczenie więc po co panikować. Tym bardziej kiedy to drugie dziecko będzie tej samej płci co pierwsze. Ja mam na odwrót, nie boje się porodu, boje się co będzie potem. Jaki bedzie Jaś? Czy będzie się tak samo pięknie rozwijał? Czy będzie takim samym oczkiem w glowie jak Dominik? Czy też będzie taki grzeczny i bezkonfliktowy?
Teraz każdy najmniejszy szczegół jest przemyślany, dopracowany.  Jest zupełnie inaczej niż z tym pierwszym wymarzonym synem. I chociaż drugi też  jest wymarzony i już kochany, to jednak chyba zawsze pozostanie jakaś obawa, którą zaszczepili w nas lekarze już przy pierwszym badaniu prenatalnym.
Jeszcze 11 tygodni, trzymajcie kciuki:))) Jasiek daje mocne kopniaki i informuje mamusie, że silny, zdrowy i piękny chłopak z niego:). Mówi: matko Calm down!!!