wtorek, 26 maja 2015

Matlock- Lovers Walks oraz Chatsworth- garden

Długi weekend, dwa piękne, choć chłodne dni, dwie wspaniałe wycieczki. Dzisiaj chciałam wam przedstawić kolejne miejsca do których warto zajrzeć. W sobotę odwiedziliśmy Matlock Bath, w którym kiedyś już bawiliśmy się w Królestwie Gulivera.  Tym razem postanowiliśmy się przejść "Lovers walks". Rzeka, fontanny, małe ale urocze ogrody, możliwy wynajem łódki, wodospady, a dla dzieci oczywiście świetne place zabaw i liczne budki z lodami.  Tak na prawde nie mieliśmy pojęcia jak ta wyprawa będzie wyglądała. Myślałam, że ścieżka prowadzi cały czas przy rzece, a dopiero jak zagłębiliśmy się w las i zaczeliśmy wspinać się na stromą górę, zrozumiałam że głównym punktem jest właśnie ta wspinaczka.  Największym zaskoczeniem dla nas było zachowanie Donka, całą drogę szedł sam, trzymajac się tylko ręki taty, ponieważ ścieżka była wąska, a poza scieżką, przepaść i to z czasem, coraz wyższa. Na górze cudowne widoki na łąki, pola, góry i całe Matlock, w całym lesie dziesiątki tysiecy kwiatów niedźwiedziego czosnku, możecie sobie tylko wyobrazić zapach który nas otaczał.  Potem znacznie łagodniejsze zejście i uśmiechy na zmęczonych buziach. Jak macie do Matlock w miarę blisko, polecam goraco odwiedzić wam to urocze miejsce. Całe miasteczko jest piękne i zawiera jeszcze wiele innych atrakcji zarówno dla tych starszych, jak i młodszych.
P.S Cała wycieczka kosztowała nas tyle co za benzyne na 40 kilometrów w jedną stronę, oraz 2f za 2 godziny parkingu, tak więc kolejny plus.























































 A teraz druga część fotorelacji, moja pierwsza wyprawa do Chatsworth (TU OPIS). Spontaniczna decyzja, spowodowana późną pobudką Donka i pomimo mocnego chłodu, wyruszyliśmy  do wyżej wymienionego palacu, a konkretnie do przylegających do niego ogrodów. Gdybyście chcieli sie tam wybrać, spróbujcie w cieplejszy dzień i najlepiej zabierzcie ze sobą dużo jedzenia oraz koc piknikowy, ponieważ w samych ogrodach można spędzić kilka godzin, a i tak nadal będziecie czuć niedosyt. Informacje dotyczące cen TU.  Zdjęć nie mam za wiele ponieważ musialam zabrać nienaladowany aparat (oczywiste).  Co do samej atrakcji, jak macie więcej pieniędzy, polecam wam zwiedzić również  palac, który jest ponoć olsniewajacy. Jeżeli zaś, tak jak my kupicie bilet tylko do ogrodów, też będziecie zachwyceni różnorodnością barw, dodatkowymi aktrakcjami, pomimo licznych turystów ciszą oraz spokojem. Przepięknymi kompozycjami oraz architekturą krajobrazu, wielkością posiadłości oraz labiryntem:). Błądzilismy w nim około 20-stu minut ale udało nam się znaleźć środek, co za radosć!!!  Dodam tylko, że posiadłość znajduje sie w Parku Narodowym
Peak District, tak więc w drodze do celu, wspaniałe widoki gwarantowane.
za nami labirynt:)




ja chcę do wody!!!